Chcesz by Twoje dziecko odniosło sukces?

Wielu ludzi nie dowierza, słysząc jak świeżo upieczeni rodzice snują szczegółowe plany na temat przyszłości swojego dziecka. Szaleństwo? Próba decydowania za malucha? Poglądy szybko się zmieniają, kiedy sami stajemy się rodzicami. Niczego nie pragnie się wtedy tak bardzo, jak tego by nasza pociecha została najszczęśliwszą istotą we wszechświecie. Podejmowanie decyzji za swoich małych podopiecznych może być bolesne w skutkach, jednak są sposoby, którymi można pomóc im pójść właściwszym torem i być bardziej gotowymi na wyzwania, które prędzej czy później postawi przed nimi dorosłość

Odrobina zimnej wody na głowę

Rynek pracy niejednemu z nas kojarzy się z czarną magią. Ludzie mają mgliste pojęcie na temat tego, jak wygląda i doznają szoku, kiedy nadchodzi ich kolej, by do niego dołączyć. Za moich licealnych dni (końcówka lat 90), wielu rodziców usiłowało zniechęcić swoje dzieci do pójścia na informatykę. „Ten cały Internet nigdy się nie przyjmie”. Albo moje ulubione: “Kiedy skończycie szkołę, będzie tylu informatyków, że zaleją rynek i wszyscy skończą bezrobotni!”. Słowa mojej własnej ciotki. Nie żartuję.

Gdy na kalendarzach widnieje futurystycznie wtedy brzmiąca liczba „2016”, przyszłość, której się doczekaliśmy, wygląda dość odmiennie. Rynek jest tak spragniony ludzi z wykształceniem IT, że niedługo chyba padnie z odwodnienia.

Młodym często trudno jest wyobrazić sobie własną przyszłość. Niektóre zawody są wyidealizowane i stają się celem marzeń, dopóki ktoś nie spotka się z brutalną rzeczywistością. Jeszcze jeden życiowy przykład. Część dzieci zafascynowanych sportem z wiekiem zaczyna marzyć o byciu telewizyjnym komentatorem. Masowo studiują dziennikarstwo, robią staże, kończą studia tylko po to, by przekonać się, że nikt ich nie zatrudni, a już na pewno nie na pełny etat. A nawet, gdy to wypali, potrzebna jest niesamowita wytrwałość przy niekoniecznie niesamowitej pensji.

Krótko mówiąc: rzeczywistość bywa brutalna.

Rzut okiem na rynek pracy

Dane zebrane przez U.S. News w 2016 roku pokazują, że większość potrzebnych i najlepiej płatnych zawodów należy do dwóch kategorii: opieki medycznej oraz tzw. STEM (nauka, technologia, inżynieria, matematyka).

W pierwszej najbardziej pożądani są specjaliści z dziedziny stomatologii, ortodoncji, a także pediatrzy i anestezjolodzy, którzy są także najlepiej opłacanymi grupami związanymi z medycyną.

W STEM dominują analitycy systemów komputerowych, deweloperzy oprogramowania, statystycy, deweloperzy stron internetowych, księgowi, inżynierowie biomedyczni oraz analitycy bezpieczeństwa informacji. Bezrobocie w tych zawodach jest zazwyczaj poniżej 2-4% a pensje sięgają 80-180 tys. dolarów rocznie.

Jak podaje amerykański Forbes rynek IT desperacko poszukuje osób zarządzających projektami i fachowców od sieci oraz cyfrowego bezpieczeństwa. Pracodawcy są gotowi oferować od 70 do 137 tys. każdego roku. Jedną z najszybciej rosnących branż jest dziedzina bezpieczeństwa, która wkrótce będzie potrzebować tysięcy specjalistów.

Jak rozumieć te liczby

Jak widać, znaczna część pożądanych na rynku zawodów wiąże się z naukami ścisłymi i logicznym myśleniem. Profesje oparte o te umiejętności są często stabilne, poszukiwane i opłacalne. Warto zachęcić swoją pociechę do zdobywania takich kwalifikacji, jednak starania niejednego rodzica przynoszą odwrotny efekt.

Wiele dzieci słysząc, że coś jest „dobre dla nich” lub „zdrowe” natychmiast traci jakiekolwiek zainteresowanie. Wystarczy przykład lektur szkolnych. Sam miałem często opory z czytaniem niektórych z nich tylko po to, by po latach, nie czując już nauczycielskiej presji, odkryć, że są w rzeczywistości świetne. Czytanie czegoś dlatego, że „się powinno” powoduje, że lektura staje się równie ciekawa co płyta chodnikowa. Podobnie jest z innymi umiejętnościami.

Jak w takim razie skutecznie uczyć? To proste. Wystarczy być odrobinę przebiegłym i wypracować metodę, która będzie dostatecznie przyjemna dla dziecka. Pokrywać wszystko grubą warstwą dobrej zabawy. Wykorzystać naturalną ciekawość świata i chęć do eksperymentowania. Być kreatywnym. Lub… skorzystać z kilku porad opisanych poniżej.

Jak zarazić dziecko miłością do nauk ścisłych

  • Dużo z nim rozmawiaj. Musisz zawsze wiedzieć, co lubi najbardziej i korzystać z tej wiedzy, kiedy chcesz mu pomóc się uczyć.
  • Staraj się, żeby twoja pociecha stykała się z technologią i nauką na co dzień. Pojedźcie na wspólną wycieczkę do muzeum nauki czy przyrody . Odwiedźcie lokalne targi nauki i podobne eventy celowane w dzieci. Odwiedźcie zoo albo ogród botaniczny. Sprawdzajcie, czy lokalne uniwersytety i szkoły nie organizują wydarzeń dla najmłodszych.
  • Pokaż mu świat. Obserwujcie zwierzęta, rośliny i eksperymentujcie z naturą. Wyhodujcie własny kryształ soli. Zbudujcie tamę albo drewnianą turbinę z patyków nad górskim strumykiem. Wiele świetnych pomysłów i inspiracji można znaleźć na stronach takich, jak Instructables.
  • Pomóż mu poznać inne dzieci zainteresowane programowaniem i STEM. Lokalne kluby kodowania mogą być świetnym pomysłem zwłaszcza, że zaczęły pojawiać się także w Polsce (np. inicjatywa Coder Dojo). Możesz też samodzielnie rozkręcić coś podobnego.
  • Pokaż im podstawy chemii i fizyki poprzez… gotowanie. Nic nie wpaja teorii tak jak solidna (i słodka) praktyka.
  • Naucz się doceniać wszystkie niekoniecznie udane próby i wierzyć w ich umiejętności.
  • Zainwestuj w gadżety edukacyjne, które coraz częściej spotkać można w sklepach dla dzieci. Zestaw małego naukowca czy robot-zabawka pomogą zrozumieć to, co czasem trudno wytłumaczyć słowami.
  • Spróbuj nauczyć je podstaw programowania. Nawet, jeżeli mają całkiem inne pasje, odrobina tej umiejętności podszkoli ich umiejętność logicznego myślenia, kreatywność i podejmowanie decyzji. Rosnąca liczba gier uczących programowania powoduje, że dzieci coraz łatwiej do niego przekonać. Możesz też skorzystać z naszego Photona.